Collage | Gdańsk

..Collage zaskoczyło w tym roku fanów, zapowiadając kontynuację promocji wydanego w 2022 roku Over And Out w ramach minitrasy, która zapewniała obecność zespołu na koncertach w trzech miastach: Krakowie, Łodzi i Gdańsku. Czytającym moje teksty nietrudno będzie zgadnąć, że wybrałem się na ten ostatni, a odbył się on w małym, acz klimatycznym klubie - Drizzly Grizzly na terenach dawnej Stoczni. Poniżej znajdziecie kilka zdań, które pisałem z przyjemnością, odtwarzając w pamięci wypełnione po brzegi dwie godziny muzyki. Zespół w składzie: Bartosz Kossowicz (wokal), Wojciech Szadkowski (perkusja), Krzysztof Palczewski (klawisze), Piotr ‘Mintay’ Witkowski (bas) i Michał Kirmuć (gitary) pojawił się na scenie o 20. Warto tu wspomnieć, że setlista była dość przekrojowa, bo choć zawierała oczywiście piosenki z "Over And Out", to pojawiły się również kompozycje pochodzące z "Baśni" i najpopularniejszego "Moonshine". Niestety, czego nie jestem w stanie zrozumieć, plan koncertowy nie objął żadnego utworu z "Safe" i byłem tym nieco rozczarowany, bo liczyłem choćby na tytułową kompozycję. 

Na otwarcie muzycy zagrali What About The Pain – w pełnej wersji z wywołującą ciarki gitarową solówką (singiel radiowy jest skrócony o połowę). Już pierwsze dźwięki udowodniły, że zespół dobrze współgra ze sobą na scenie i osiem minut zleciało jak z płatka. Następnie obecni w Drizzly Grizzly usłyszeli ze sceny The Blues, kojarzony z wydanym w 1994 roku opus magnum zespołu. I w tym momencie, po nie tak licznej co prawda publiczności, można było dostrzec, że każdy czekał na te stare numery. Entuzjazm i głośne brawa podnosiły temperaturę klubu. Podświadomie przeczuwałem, że za moment poleci coś z moich ulubionych i zawsze wyczekiwanych Baśni, i tak się stało – zabrzmiała Kołysanka. Kossowicz w repertuarze z debiutu radzi sobie bardzo sprawnie i umie w interesujący sposób pociągnąć publikę do reakcji, a instrumentalnie cały zespół za każdym razem dostarcza interesujących smaczków przez drobne modyfikacje w aranżacjach.

Pochodzący z wydanej dwa lata temu płyty A Moment A Feeling koncertowo nabiera jeszcze większej mocy. Potężna dynamika sekcji rytmicznej Mintaya i Szadkowskiego, pływające elastyczne dźwięki klawiszy Palczewskiego, gitara Kirmucia, której echa zostają na długo w głowie i momentami dramatyczny, przeszywający wokal składają się na  prawdziwą w  muzyczną armatę. Odnajduję tu połączenie Focus i Dream Theater z dodatkiem nitro i to na wysokim, europejskim poziomie – a sama końcówka wyrywa z butów. W dalszej części salę klubową ponownie wypełniły baśniowe akcenty w postaci Rozmowy, Ja i Ty, a także Baśni, między którymi pojawiło się Heroes Cry z kultowym już perkusyjnym intro Szadkowskiego. I tutaj ponownie zespół udowadnia, w jak dobrej są formie: nawet jeśli słychać różnice w aranżacjach, nawet jeśli czasami zdarzą się drobne pomyłki, to nadal Collage prezentuje formę najwyższych lotów i cieszyć może fakt, że tytuł ostatniej płyty nie przerodził się w prawdziwe ‘bez odbioru’. Tytułowy Over And Out, na przestrzeni swoich ponad 20 minut, to prawdziwa bestia. To, ile w tym utworze jest dynamiki, nie tylko instrumentalnej, ale i emocjonalnej, doskonale wyartykułowanej przez Kossowicza, stawia włosy na sztorc. Chapeau bas, panowie, chapeau bas!

20 marca w sieci pojawił się niespodziewanie nowy utwór pod tytułem One And Only. Na tę chwilę nie wiadomo, czy znajdzie się na nowej płycie zespołu, ale na koncertowej setliście miał swoje zasłużone miejsce. Solówki Kirmucia (a jest ich mnóstwo!) przykuły moją uwagę do tego stopnia, że momentami wyłączałem koncentrację na wokalu i pozostałych instrumentach. Myślę, że tematycznie i stylistycznie idealnie pasowałby do Over And Out, jednocześnie będąc ciekawą zajawką nadchodzącego, świeżego materiału, na który będzie nam dane czekać pewnie do przyszłego roku. Ale warto, zdecydowanie warto. 

Na koniec koncertu zespół zostawił Jeszcze jeden dzień i Living in the Moonlight, ponownie zapraszając słuchaczy do przeskoków w czasie. Pierwszy z wymienionych został żywiołowo odśpiewany przez publiczność (w tym mnie), a drugi zgromadził kilkuminutowe gromkie brawa, niepozwalające muzykom zejść ze sceny. Po krótkiej przerwie członkowie Collage pojawili się wśród pozostałych w klubie fanów, by porozmawiać, zrobić pamiątkowe zdjęcia i podpisać przyniesione płyty i plakaty. 

Mimo burzliwej historii i niejednokrotnych zaskakujących zmian w składzie na przestrzeni czterech dekad, Collage dziś wciąż jest w niesamowitej formie. Zamykający minitrasę koncert pokazał, że pięciu facetów nadal chce grać, dzielić się swoją twórczością i przede wszystkim – dopóki zdrowie i siły pozwolą – być dla fanów, bo to oni są ich prawdziwą siłą napędową. Setlista minionego wydarzenia dostarczyła obecnym sporo miłych momentów, choć ja w pełni ukontentowany wyszedłbym po usłyszeniu choćby jednego numeru z Safe. Liczę, że kiedyś sięgną po ten materiał, bo bez wątpienia Baśnie, Moonshine i Over and Out w odsłonie koncertowej sprawdzają się i brzmią świetnie.

Setlista:

1. What About The Pain
2. The Blues
3. Kołysanka
4. A Moment A Feeling
5. Heroes Cry
6. Ja i Ty
7. One And Only
8. Rozmowa
9. One Empty Hand
10. Baśnie
11. Over And Out
12. Main in the Middle

Bis:

1. Jeszcze jeden dzień
2. Living in the Moonlight