Ser Charles – „Einmannbunker”

Lista utworów:

1. Człowiek na niedzielę
2. Woda
3. Billy
4. Strup
5. Gruz
6. Niebieski beton
7. Rano
8. Pół
9. Pin
10. Wycie
11. Ty
12. Banana
13. Z metra cięci
14. Ty Steve Nash Remix

..coraz rzadziej zdarzają się płyty, które swoją osobliwością potrafią zmienić wyraz twarzy w jeden wielki znak zapytania. Coraz rzadziej ludzie szukają takiej formy muzycznej ekspresji, bo z natury rzeczy jesteśmy stadem leniwym, szukającym niewymagających i łatwych treści. Po to, aby przypadkiem nie doprowadzić do przegrzania głowy, zwanej niejednokrotnie zatyczką do szyi. Natomiast, gdy podejmiemy próbę i wykonamy nadludzki wysiłek, znój przyniesie herbatnika posmarowanego masłem z grubą warstwą cukru. Ser Charles wrócił po 10 latach absencji. Zamknął się od razu w jednoosobowym bunkrze, ale zostawił nieco uchylone betonowe drzwi, by szukający wrażeń mogli się po wnętrzu rozejrzeć.

14 niezbyt długich kompozycji wypełniających krążek jest zawartością niełatwą w odbiorze. Nie tylko ze względu na formę (krótkie przerywniki między utworami mogą rozpraszać), ale także z powodu treści. Czy można je nazwać poezją? Nie mam co do tego pewności, ale wiem na pewno, że zapoznanie się z nimi wymaga znacznie dłuższej chwili, aby zrozumieć ukryty w nich przekaz. Jednoosobowy bunkier może kojarzyć się z wyalienowaniem, obcowaniem z samym z sobą w niejednokrotnie trudnych warunkach. Może kojarzyć się również z zaangażowaniem jednostki w jakiś cel, który nierzadko jest ciągłym gonieniem króliczka. Niezależnie od interpretacji, kolejne odsłuchy mogą okazać się zupełnie odmienne. Ostatecznie Ty, drogi odbiorco, doświadczysz w tym bunkrze czegoś innego niż ja. To stanowi o sile tych tekstów. 

Muzycznie mamy do czynienia z post-punkiem wymieszanym z czystymi melodiami, przy których może nawet dałoby się potańczyć. Garażowe, gitarowe granie, otoczone poprawną sekcją rytmiczną, blisko lokujące się ostatniego albumu Kim Nowak. Nie jest to może dźwiękowa ekwilibrystyka, ale dla surowych tekstów jest niezłym fundamentem. Pośród wszystkich pospolitych i niezbyt wyróżniających się numerów jest jeden tak niepasujący do reszty, że aż robi wrażenie. Ty Steve Nash Remix – zmodyfikowany przez Kacpra Nowaka występującego pod pseudonimem Steve Nash (możecie go kojarzyć m.in. ze współpracy z O.S.T.R., Grubsonem, udzielał się także w Orkiestrze Męskiego Grania w 2016) – bujał mną bardziej, aż w pewnej chwili wleciał w pętlę odtwarzania. Klimat klubowy w całej okazałości.

Absolutnie nie wygłoszę stwierdzenia, że nowy album Ser Charles to majstersztyk pełen oh i ach, ale z drugiej strony też nie oceniłbym go jako totalną szmirę. To po prostu poprawna płyta, która przejdzie niezauważona, zapewne bez sporego echa w eterze. Natomiast, za co warto docenić całość, to poruszony wyżej aspekt wielowątkowości w tekstach, dających poczucie, że szczególnie, gdy jesteśmy w jednoosobowym bunkrze sam na sam, jesteśmy dla siebie jednocześnie wrogiem i przyjacielem. A to zawsze najtrudniejsza i najciekawsza wojna do wygrania.