MC5 – „Heavy Lifting”

Lista utworów:

1. Heavy Lifting (feat. Tom Morello)
2. Barbarians At The Gate
3. Change, No Change
4. The Edge Of The Switchblade (feat. William Duvall & Slash)
5. Black Boots (feat. Tim McIIrath)
6. I Am The Fun (The Phoney)
7. Twenty-Five Miles
8. Because Of Your Car
9. Boys Who Play With Matches
10. Blind Eye (feat. Dennis Thompson)
11. Can’t Be Found (feat. Vernon Reid & Dennis Thompson)
12. Blessed Release
13. Hit It Hard (feat. Joe Berry)

..na wstępie należy powiedzieć, że omawiany poniżej Heavy Lifting tak naprawdę nie powinien być traktowany jako album ze stajni MC5. Okładka może i zawiera logo legendarnego zespołu, ale jest to dzieło Wayne’a Kramera, który jako gitarzysta i autor tekstów był ważnym i nierozłącznym elementem MC5. Nie można zatem bezpardonowo rzucać na wiatr stwierdzeń, że nowy materiał, który właśnie został zaprezentowany światu, to wspomniana grupa w czystej postaci. W momencie rozpoczęcia prac i procesu tworzenia, jedynymi, wciąż żyjącymi członkami zespołu, byli: Kramer, a także perkusista Dennis Thompson, który zaprezentował się tylko w dwóch kompozycjach. Ciekawostką jest również fakt, że na kilka miesięcy przed premierą Heavy Lifting obaj muzycy odeszli, co czyni ten album najpewniej ostatnim w dorobku MC5. Chyba, że w archiwach odnalezione zostaną niepublikowane nagrania, które będą wystarczająco dobre, aby ujrzeć światło dziennie. Czas pokaże.

Przejdźmy zatem do omówienia zawartości trzeciego w dyskografii krążka MC5, na który przyszło fanom (o ile tacy jeszcze żyją) czekać aż 53 lata. W skrócie bym napisał, że mamy do czynienia z poprawnym materiałem, który nie wywołuje efektu opadającej szczęki. Numery doskonale znane z Back In The USA albo genialnego High Time są w każdym calu nadal niedoścignione. Nawet, jeśli Kramerowi bardzo zależało, by ten stan rzeczy zmienić. Nie dziwi zatem fakt, że utwory zaprezentowane na Heavy Lifting tematycznie i formą bliżej leżą tych tworzonych przez ostatni filar w jego solowej karierze, co niewątpliwie może przypaść do gustu osobom, które dobrze odnajdują się w brzmieniach lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Ciężko w końcu grać punka mając ponad 70 lat na karku! 

Pośród 13 piosenek znajdziemy heavymetalowe odłamki, usłyszymy instrumenty dęte, a nawet wskoczymy na funkową falę. Ostatecznie mamy do czynienia głównie z pospolitym, niekiedy mocniejszym i cięższym rock’n’rollem. Nie da się ukryć, że spore zasługi powinno się przypisać gościom, których na tym albumie jest co niemiara. Slash, Tom Morello, Vernon Reid, Don Was, Tim McIlrath i kilku innych wpłynęło na ostateczne brzmienie całości. I tutaj, niestety, pojawia się smutna refleksja, że utwory z ich udziałem brzmią solidnie i skupiają uwagę, pozostałe zaś przelatują przez przestrzeń między uszami, podobnie jak efekt uboczny jelitówki przez żołądek. A na dodatek, otwierający, tytułowy numer w okolicach dwudziestej sekundy zawiera, mówiąc nieparlamentarnie, zerżnięty riff z ponadczasowego Stargazer zespołu Rainbow. Po czymś takim, nawet gościnny występ Toma Morello nie pomógł.

Heavy Lifting jest albumem przeciętnym, który nie zdołał zawładnąć moimi wolnymi godzinami, by je przy nim spędzić. Nie jest też pozycją, która na tle wymienionych wyżej, starych klasyków, obroni się sama, bo nie bardzo ma ku temu artylerii. Żeby jednak dodać trochę miodu do tej beczki dziegciu, uważam, że jako ostatnia pozycja, zamykająca katalog MC5, jest rockowym testamentem tych, których historycznie można byłoby nazywać protoplastami punka. Kramer do ostatniego tchnienia chciał być chodzącym manifestem, z silnym przesłaniem na ustach, że mimo jesieni życia, nadal emanuje od niego chęć szarpania za struny. Za tym szła potężna ekspresja i myślę, że tym albumem tak powinien zostać zapamiętany, bo to jednak istotna postać na kartach rockowej historii.