Marillion – „Clutching at Straws” [PłytOpowieść]

Ostatni akt "rybiego" okresu w Marillion. Po świetnie przyjętym "Misplaced Childhood" w zespole pojawiły się różnego rodzaju niesnaski i tarcia. Wpisuje się to wszystko, niestety, w znany i utarty schemat, że wraz z sukcesem komercyjno-finansowym dotychczas silne fundamenty zespołów zaczynają pękać raz po raz. I to słychać już w warstwie muzycznej. O ile poprzedni album wyróżniał się cukierkowymi wręcz melodiami, co znakomicie komponowało się z baśniową okładką, jak i uduchowionymi tekstami, których tematyka oscylowała wokół dzieciństwa, o tyle na "Clutching at Straws" muzycznie jest już o wiele bardziej surowo, momentami wręcz depresyjnie. Fish w swoich tekstach rozlicza się z samym sobą z okresu schyłku swojej obecności w grupie. Uzupełnia to oczywiście okładka autorstwa Marka Wilkinsona, która znakomicie wpisuje się we wszechobecny mrok i surowość całego krążka. Tym razem mamy do czynienia z albumem koncepcyjnym, którego bohaterem jest pisarz Torch. Niektórzy fani twierdzą, że to potomek Błazna, który pojawił się na okładce debiutanckiego krążka Marillion. Ma 29 lat, nie pracuje i nie umie odnaleźć się w rzeczywistości, w której się znajduje. Ma za sobą nieudane małżeństwo i potomka, dla którego nie jest najlepszym ojcem na świecie, jeśli w ogóle nim jest. Irytuje go fakt, że nie odnosi komercyjnego sukcesu z zespołem, w którym śpiewa. Kiedy upija się, zaczyna pisać i wylewa swoje żale. Nietrudno znaleźć w tym opisie bohatera wątki autobiograficzne Fisha, który w momencie nagrywania "Clutching at Straws" miał, co nie będzie zaskoczeniem, właśnie 29 lat.

Album otwiera kompozycja Hotel Hobbies. Fish wspominał, że inspiracją dla początku opowieści była codzienność życia w trasie, co na dłuższą metę staje się czymś nudnym. Torch jest sam w pustym pokoju hotelowym z wypalonym ostatnim papierosem i wypitą ostatnią butelką whisky. Jak zwykle upojony, próbuje coś naskrobać na kartce papieru. Ma to dla niego charakter niemal spowiedzi:

Jedyną oznaką życia jest stukot pióra, wprowadzający do historii bohaterów wspomnień, jako starych druhów.
Oszalały niczym EKG zapisujący linie w gorączce spowiedzi, katalog zbrodni w czasie Happy Hour.

Tak powstaje Warm Wet Circles. Torch w pijackim zwidzie widzi siebie z przeszłości i wyraźnie go to wszystko przeraża. Oczyma wyobraźni dostrzega innych stałych bywalców siedzących tak samo, jak on w barze, kreślących palcami na stole tytułowe kręgi, które podążają za pustymi kieliszkami. Na papier przelewa to, co nieraz usłyszał siedząc “nad szkłem”. Stąd właśnie pojawiają się dziewczyny niczym barwne ćmy flirtujące w budkach telefonicznych czy planujące wesela. Ciągoty alkoholowe, jak również początki kokainowego uzależnienia u bohatera, spowodowały, że izoluje się on od ludzi i stopniowo zaczyna popadać w paranoję.

Stąd ten pusty hotel i kolejna samotna noc opisana w That Time of the Night (The Short Straw). Torch pragnie bliskości drugiego człowieka, jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wspomniana izolacja wynika głównie z nadużywania “białego proszku” (w rzeczywistości Fish miał w tamtym czasie kokainowy problem, o czym wspominał w wywiadach). Można interpretować to dwojako: człowiek, który wyciągnie najkrótszą słomkę w większości przypadków traci lub jako wciąganie kokainy ze zwiniętego w rulon banknotu, który przypomina właśnie słomkę. Kolejny raz przed oczami Torcha staje obraz, a na nim długowłosa postać ze srebrnymi włosami (może Bóg, może Jezus?), która wskazuje mu drogę prowadzącą do uwolnienia się od nałogów. Pytanie brzmi następująco: czy bohater z niej skorzysta?

Do Torcha już dotarło, że do obecnej sytuacji doprowadziło go uzależnienie od alkoholu i narkotyków. A tekst Going Under to retrospekcja spotkania opisanego w poprzednim utworze. Stwierdza on do swojego kompana:

Czy nie rozumiesz, że nic nie wyszło z mojego planu? Dlatego popadłem w szaleństwo.
Zacząłem pić, bo wydawało mi się, że jakoś to będzie.

Znając swoje demony, wydaje mu się, że może podjąć walkę z samym sobą. Dochodzi jednak do ściany. Zdaje sobie sprawę, że ma problem i, tak jak opisał to w Just for the Record, próbował z tym walczyć. Za każdym razem kończył w tym samym miejscu. Przy pustym stoliku w barze z papierosem w dłoni i wódką w szklance. Po niepowodzeniach zaczyna sobie tłumaczyć, że taka jest jego uroda. Zresztą źródła jego inspiracji nierzadko podążały tą samą drogą, przez co dochodzi do wniosku, że jego ekscentryzm wynika ze sposobu życia, jaki na co dzień prowadzi:

Mam już dwie świadomości, lecz obie są poza tym wszystkim, kiedy stoję przy barze.
Kiedy mówię, że mam problem, to jest pewnik, ale zrzucam to wszystko na swój ekscentryzm.

White Russian to z kolei utwór poruszający problem związany z wyborem Kurta Waldheima na prezydenta Austrii w 1986 roku. Fish nie byłby sobą, gdyby nie zahaczył w swoich tekstach o politykę, o czym było już m.in. na albumie Fugazi. Waldheim, jak się okazało w trakcie kampanii wyborczej, w młodości był członkiem Narodowosocjalistycznego Niemieckiego Związku Studentów (NSDStB) oraz Oddziałów Szturmowych  Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (Sturmabteilung). Tym razem więc Torch wraca do czasów II wojny światowej, do kwestii żydowskich w Europie. Stąd powtarzające się wielokrotnie w tekście pytanie: Dokąd odjedziemy stąd? White Russian to oczywiście także nazwa drinka, który składa się z wódki, likieru kawowego i śmietanki. Główny bohater Clutching at Straws, cofając się w czasie, siedzi w barze, popija Białego Ruska i obserwuje wszystko to, co dzieje się na ulicach.

Incommunicado, po chwilowym oderwaniu się od rzeczywistości, stanowi powrót do marzeń Torcha o sławie. Nie chce on jednak słyszeć o odpowiedzialności, jak i negatywnych sytuacji, które się z nią wiążą. Chciałby grać w reklamach, mieć swoją figurę woskową, odciśnięte dłonie w Alei Sław w Hollywood, ale jednocześnie nie chce być bohaterem skandali oraz wywiadów na ostatnich stronach gazet.

Siedząc kolejny raz w pustym hotelowym pokoju tworzy autobiograficzny wiersz. Widzi w nim siebie jako romantycznego bohatera, któremu nie zależy na tym, by żyć długo i szczęśliwie. Wspomina w nim o swoich inspiracjach (Czytałem kiedyś Kerouaca i natchnął mnie, by zapłonąć teraz nieco jaśniej), o swoim alkoholizmie oraz o ostrzeżeniu, które dostał od lekarza, jednak nadal się nim nie przejmuje:

Dr Finlay: „Moja diagnoza jest taka, jeśli nadal będziesz prowadził ten styl życia nie dotrwasz do 30-stki.”
Torch: „Chryste – to przecież takie romantyczne, to część dziedzictwa, coś jak “twoja kolej, nieprawdaż?””.

Wątek alkoholizmu oraz biografii Torcha przewija się dalej w Slainte Mhath. Siedząc w barze bohater albumu Marillion jest zaczepiany przez kompanów od kieliszka, by ten opowiedział im swoją historię. Wiedzą o tym, że jest poetą i pisarzem, gdyż nierzadko prezentuje przed nimi swoje poematy stworzone na podkładkach po piwie. Wówczas i oni otwierają się przed nim, dzieląc się swoimi radami i doświadczeniem, na co Torch reaguje toastem “Na zdrowie!” (wspomniane Slainte Mhath właśnie to oznacza).

Tekst Sugar Mice powstał natomiast w trakcie trasy Marillion po Stanach Zjednoczonych. Torch opowiada o tym, jak zostawił swoich najbliższych, byłą żonę i dzieci, by ruszyć po świecie ze swoim zespołem. Wylądował jednak w okropnym hotelu z obskurnym barem. Wówczas zdaje sobie sprawę, że zostawił wszystko i wszystkich, ruszając w pogoni za realizacją marzenia, którego nie był jednak w stanie zrealizować. Kieruje więc swoje słowa do byłej żony, która może go obwinić za to wszystko.

Puentą albumu Clutching at Straws jest The Last Straw/Happy Ending. W tym tekście Torch rozlicza się ze wszystkim – co robił, gdzie był, marząc o tym, by móc wrócić do dawnych czasów. Happy Ending to ponury żart podsumowujący cały krążek. Dlaczego? Tego utworu bowiem nie ma…

Tak właśnie skończyła się ostatnia płyta Marillion z Fishem na wokalu. Płyta może najmniej przebojowa, choć znajdują się tam charakterystyczne melodie, które tworzą muzyczne pejzaże do omówionych wyżej tekstów. Płyta najtrudniejsza w odbiorze, bo dopiero, gdy przeanalizuje się wszystkie liryki, można w pełni zrozumieć płynący z niej mrok, dekadencję, smutek i żal. Gdy do tego ma się świadomość, że zespół tkwił wtedy w nieustannym konflikcie, można w pełni zrozumieć to, że Clutching at Straws powstawała w niełatwym okresie. Jednocześnie krążek z 1987 roku jest pięknym, jak i trudnym podsumowaniem pierwszego etapu działalności zespołu. Później do Marillion dołączył Steve Hogarth i tak historia grupy toczy się dalej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *