MTV Unplugged po Polsku, czyli wybieramy najlepsze koncerty pod znanym szyldem

Dziś ciężko w to uwierzyć, ale kiedyś amerykańska stacja MTV słynęła z wytyczania trendów, a nie pokazywania miernych programów, które z muzyką nie mają za bardzo nic wspólnego. Naczelny przykład? Koncerty w ramach kultowego cyklu „Unplugged”. Przypomnijmy sobie więc pokrótce jego historię. Zwłaszcza, że wciąż on żyje i w Polsce ma się naprawdę całkiem dobrze. Ostatnio do grona rodzimych artystów, którzy wystąpili „bez prądu” dla MTV, dołączyła formacja Ørganek. To więc dobra okazja, aby wskazać najlepsze polskie koncerty „Unplugged” w historii. Zacznijmy jednak od początku... Format zadebiutował pod koniec lat osiemdziesiątych. Pierwszy występ w ramach cyklu wyemitowany został 26 listopada 1989 roku, a wzięli w nim udział Squeeze, Syd Straw i Elliot Easton. A skąd w ogóle wziął się na niego pomysł? Kluczowy był występ dwóch muzyków Bon Jovi – gitarzysty Richiego Sambory i wokalisty Jona Bon Joviego – w trakcie gali rozdania nagród MTV Video Music Awards (odbyła się ona we wrześniu 1989 roku w Los Angeles). Wykonali oni tego wieczoru akustyczne wersje dwóch utworów: „Livin’ On a Prayer” oraz „Wanted Dead or Alive”. Znane kompozycje, w innym „anturażu”, spotkały się z ogromnie pozytywną reakcją ze strony publiczności. Nic więc dziwnego, że włodarzom stacji MTV natychmiast przyszedł do głowy pewien pomysł. Powstał cykl, dzięki któremu artyści mogli zaprezentować swoje piosenki w takiej formie. Miały to być pełnoprawne koncerty, a nie tylko kilkuminutowe występy, jak to było w przypadku członków zespołu Bon Jovi. I maszyna ruszyła.

Do historii muzyki przeszło co najmniej kilka takich koncertów. Nirvana, Alice in Chains, Pearl Jam, Eric Clapton… To tylko pierwsze przykłady z brzegu. Okazało się, że był to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę” włodarzy tego kanału. „MTV Unplugged” odpowiada za prawdziwą rewolucję na rynku muzycznym lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Trend dotarł także nad Wisłę.

Na początek polskiej odsłony popularnego cyklu musieliśmy jednak trochę poczekać. Szlaki przetarła Kayah. Jej występ miał miejsce w listopadzie 2006 w łódzkim studiu filmowym TOYA. Pięć miesięcy później na rynku ukazał się natomiast zapis koncertu w formie CD/DVD. Następnie wyzwania podjęli się kolejni wykonawcy: Hey (2007), Wilki (2009), Kult (2010), Monika Brodka (2018), Krzysztof Zalewski (2021) czy Mrozu (2023). Łącznie do formatu Unplugged polscy przedstawiciele telewizji MTV zaprosili już 15 artystów. Całkiem sporo. Tak więc to odpowiedni moment, aby to wszystko podsumować i stworzyć zestawienie z najlepszymi polskimi koncertami „bez prądu”.

Wszystkie z nich zostały wydane na nośniku fizycznym, więc łatwiej o oceny. Poniższy ranking obejmuje siedem pozycji. Cytując klasyka: „Nie przedłużajmy, zaczynajmy”.

7. O.S.T.R.

Zazwyczaj dany wykonawca, w trakcie koncertu „Unplugged” prezentuje utwory z całej kariery i dokłada, na deser, jakieś kowery. Raper O.S.T.R. podszedł do tematu jednak zupełnie inaczej. Wykonał bowiem w całości materiał z albumu Życie po śmierci (2016) z akompaniamentem chociażby harfy czy wiolonczeli. Wszystko zostało dopracowane w najmniejszym szczególe, dlatego też utwory, w takiej formie, sporo zyskały. Zwłaszcza, że mają one konkretne przesłanie (w 2014 roku raperowi, w trakcie koncertu, pękło płuco i otarł się o śmierć). Niewątpliwie, ten występ Adama Ostrowskiego zapisał się na zawsze w historii polskiego hip-hopu. Warto także dodać, że O.S.T.R. był pierwszym artystą po siedmioletniej przerwie, który wziął udział w polskiej edycji popularnego formatu.

6. Margaret

Bardzo fajnie obserwować, jak Margaret, na przestrzeni lat, się rozwinęła pod kątem muzycznym. Artystka znalazła pomysł na siebie i wciela to w życie. Wykorzystała także szansę, jaką dała jej telewizja MTV. Koncert, który został zarejestrowany w połowie grudnia 2022 roku w Teatro Cubano w Warszawie, zbiegł się z jej jubileuszem, 10-leciem pracy artystycznej. Nie zabrakło więc największych przebojów (m.in. Cool Me DownByle jak czy What You Do), które, co istotne, zyskały nową jakość. Najlepszym przykładem jest Thank You Very Much o jazzowym posmaku. Choć, z drugiej strony, był to bardzo taneczny koncert. Więc nawet słuchając albumu w domowym zaciszu, łapałem się na tym, że nogi same rwały się na parkiet we własnych czterech ścianach.

5. Krzysztof Zalewski

Krzysztof Zalewski miał trochę pecha. Premierowy koncert, który odbył się w połowie czerwca 2021 roku w warszawskim Och-Teatrze, mogła zobaczyć stosunkowa niewielka publiczność (było to spowodowane obowiązującymi wówczas ograniczeniami związanymi z pandemią koronawirusa). Na szczęście, wszystko inne było perfekcyjne. Od wskazanych utworów (niespodzianką był, wykonany w rytmie bossa novy, utwór Romanca Cherubina, który w oryginale wykonywany był przez Wandę Warską i Czesława Niemena), przez formę muzyków (zespół Zalewskiego został rozbudowany o chórek i sekcję dętą z grupy EABS), a na scenografii kończąc. Oprawa, pełna roślinności, po prostu zachwycała. Za koncept, w którym słońce zajęło centralne miejsce na scenie, odpowiedzialna była Anna Szczęsna.

4. Kult

Przedstawiciele MTV bardzo chcieli, aby akustyczny koncert dał jeden z najważniejszych zespołów w historii polskiej muzyki. Trochę trzeba było namawiać Kazika Staszewskiego, żeby z Kultem pod tym szyldem zagrał, ale w końcu się udało. Muzycy zagrali w warszawskim Och-Teatrze we wrześniu 2010 roku z publicznością po bokach (dzięki temu Kazik mógł się bez końca kręcić na swoim stołku). Grupie bardzo dobrze się grało, więc nikogo nie zdziwiło, że później Kult regularnie wyruszał w akustyczne trasy. Zespół zapewnił bogatą setlistę i zaprosił swoich ludzi – Dr. Yrę, Mirka „Zaciera” Jędrasa i Tomasza Kłaptocza. Album z zapisem koncertu uzyskał status diamentowej płyty, jako pierwszy w Polsce „bez prądowy” krążek. Choć wydawca nie podał konkretnej ilości, mówi się, że wydawnictwo rozeszła się w nakładzie ponad 200 (!) tysięcy. Szkoda tylko, że próżno całości szukać w serwisach streamingowych.

3. Brodka

Przed pierwszym występem Moniki Brodki z serii „Unplugged” można było spodziewać się na pewno jednego: że całość będzie, jeśli chodzi o oprawę, na najwyższym poziomie, bo nie od dziś wiemy, że ta artystka lubi dbać o detale i przykłada do tego dużą wagę (sama okładka, choć minimalistyczna, robi wrażenie). Miejsce koncertu wskazano poza stolicą (Centrum Spotkania Kultur w Lublinie), a publiczność usłyszała materiał ze wszystkich wydawnictw Brodki (nawet z debiutu z 2004 roku; wybór padł na utwór Ten). A na scenie dołączyli do niej Krzysztof Zalewski i Dawid Podsiadło. Wokalistka oddała także hołd Nirvanie, wykonując Heart-Shaped Box, którego to Kurt Cobain i spółka w 1993 w takiej formule nie zaprezentowali. A no i całość brzmi kapitalnie (za produkcję odpowiadali: Luc Smith i Noah Georgeson). 

2. Ørganek

Na drugim miejscu umieszczam najnowszą propozycję zrealizowaną w ramach tego cyklu. Tomasz Organek i spółka zaprezentowali bardzo ciekawe i nieoczywiste podejście do swoich utworów. Sporo tu chociażby jazzu czy muzyki literackiej. Te gatunki świetnie się łączą z oprawą wizualną koncertu (czujemy się, jakbyśmy siedzieli w międzywojennej knajpce), który miał miejsce w Teatrze Sabat Małgorzaty Potockiej. Udało się więc zapewnić odpowiedni klimat. Postawiono także na intrygujących gości, czyli Adama Nowaka, lidera formacji Raz Dwa Trzy (wykonali klasyczne Jutro możemy być szczęśliwi), oraz skrzypka Adam Bałdycha. Koncert ostatnio wyemitował Canal Plus, a 26 stycznia na półkach sklepowych pojawi się zapis audio. Warto będzie nabyć.

1. Hey

Formacja Hey rozbiła bank. I uświetniła 15-lecie swojej działalności w najlepszy możliwy sposób. 10 września 2007 muzycy zagrali w Teatrze Roma w Warszawie i pokazali, jak podejść do tematu akustycznego koncertu. A to wszystko, dzięki bardzo udanym (i zaskakującym) aranżacjom. Wystarczy posłuchać Teksańskiego czy Zazdrości. To przecież zupełnie inne utwory. Dodajmy, że gościnnie z Kasią Nosowską i spółką zaśpiewali Jacek „Budyń” Szymkiewicz (ś.p. lider Pogodno z Heyem wykonał Candy Iggy’ego Popa) oraz Agnieszka Chylińska (wokalistka postawiła na Angelene z repertuaru PJ Harvey). 19 listopada tego samego roku na półkach sklepowych pojawił się zapis audio i wideo tego występu. Również na polu komercyjnym, koncert Unplugged okazał się przeogromnym sukcesem. 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy, czyli potrójna platyna, robi wrażenie do dziś.

Oczywiście, format „MTV Unplugged” wytyczał ścieżki i był najbardziej popularny w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Do naszego kraju dotarł ze sporym opóźnieniem, ale to nieważne. Istotne jest to, że kolejni polscy artyści mierzą się z tym wyzwaniem i zazwyczaj wychodzą z tarczą. W ostatnich latach na nudę, jeśli chodzi o koncerty „bez prądowe” nad Wisłą, narzekać nie możemy. Dlatego jestem bardzo ciekawy, kogo na liście mają przedstawiciele MTV i kto w niedalekiej przyszłości skusi się na występ pod szyldem, który – jakby na to nie patrzeć – był w jakimś tam stopniu rewolucyjny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *