„Oprócz Morza nic już nie ma” – Miłosz Szymański

Opis wydawcy:

Życie na morzu romantyzowane jest od wieków do tego stopnia, że praca marynarza kojarzy się z wieczną przygodą i pełną egzotyką. Prawda jest jednak bardziej prozaiczna. Ta książka nie jest opowieścią o dzielnych wilkach morskich, a brutalna prawdą o tym co ludzie robią na morzu i co morze robi z ludźmi.

Z czym kojarzy się życie na morzu? Zapewne pierwsze skojarzenia to przygoda, słona woda na policzku, ciekawe porty i zgrana ekipa zawsze gotowa do pomocy. Ewentualnie butelka rumu, Karaiby i piękne kobiety. No cóż – powiedzieć, że Miłosz Szymański obala te wyobrażenia, to jak nic nie powiedzieć. Ale zacznijmy od początku.

Sam autor to bardzo ciekawa osobowość. Podcaster, z którym można się zgadzać lub nie (ostatnio coraz częściej u mnie to pierwsze). Prowadzi podcast Za Rubieżą, w którym oprócz tematów geopolitycznych znajdziemy m.in. cykl o historii Japonii czy Słowacji. Jest też fanem Mołdawii, czego owocem była jego pierwsza książka Kto zgasi światło. Pisze i opowiada, a jego stand-upy (głównie w bibliotekach) cieszą się dużym powodzeniem. Słowem: współczesny człowiek renesansu.

Przejdźmy jednak do sedna, czyli samej książki. Oprócz Morza nic już nie ma to zbiór historii z życia autora, który przez kilka lat pracował w Polskiej Żegludze Morskiej. Dzieli się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, przy okazji edukując czytelnika w podstawach mechaniki okrętowej i realiach życia na statku. Opowieści są zarówno zabawne, jak i skłaniające do refleksji. To słodko-gorzka historia ludzi morza – skupiona na konkretnych osobach i ich losach. Bohaterowie Szymańskiego są różni, jak w życiu: niektórzy to niezawodni kompani, inni zaś myślą wyłącznie o tym, jak „zarobić i się nie narobić”.

Książka będzie też wartościową lekturą dla tych, którzy rozważają pracę na morzu. Autor uczciwie pokazuje zarówno plusy, jak i minusy takiego życia. Mówiąc krótko – rozwiewa romantyczne złudzenia szybciej niż sztorm rozwiewa parawany na polskiej plaży.

Historie spisane przez Miłosza Szymańskiego czyta się lekko i bardzo przyjemnie. To jeden z tych tytułów, od których trudno się oderwać. Po zakończeniu lektury zostaje pewna pustka i pytanie: „Hej, a gdzie moja kolejna morska opowieść?”. Dla każdego szczura lądowego – pozycja obowiązkowa. A dla ludzi morza? Cóż, oni pewnie i tak już wszystko wiedzą, ale z przyjemnością pokiwają głową i powiedzą: Tak właśnie jest.