..Rabbits Terry’ego Milesa to powieść, która wystrzeliwuje czytelnika jak z armaty w surrealistyczny i enigmatyczny świat, gdzie granice między rzeczywistością a nieznanym zacierają się w nieoczywistym labiryncie spisków i tajemnic. Jeśli oczekujesz od literatury zakamarków, skrzętnie pochowanych wyjaśnień, a przy tym zawrotów głowy, to ta pozycja powinna znaleźć się w Twoich rękach i zająć myśli na kilka wieczorów.
Historia kręci się wokół K, enigmatycznego bohatera, który natrafia na zagadkową, ciężko dostępną podziemną grę znaną jako Rabbits. Owiana legendą i pewną mistycznością, nabiera własnego życia, gdy K zagłębia się w jej zawiłości. Granica między grą a jawą coraz bardziej się zaciera. Każda akcja wywołuje reakcję, prowadząc bohatera (a za nim i czytelnika) na wyprawę pełną zagadek i kodów. Podczas lektury moje myśli swobodnie dryfowały w kierunku książek Dana Browna, które również były wypełnione mnóstwem znaków zapytania.
Styl pisania Milesa jest intrygujący. Czytelnik z każdą stroną dowiaduje się więcej, wciąż jednak pozostaje zagubiony – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Narracja, skonstruowana jak puzzle, z fragmentami informacji rozrzuconymi po całej książce, rzuca odbiorcy wyzwanie, by ułożył skomplikowany rebus. Tempo jest szybkie, a napięcie nieustannie rośnie, gdy K ściga się z czasem, próbując pojąć zasadność rozgrywki i dowiedzieć się, kto za nią stoi i szarpie za sznurki.
Jedną z mocnych stron książki jest zdolność do wytwarzania poczucia paranoi i niepokoju. W miarę jak K staje się coraz bardziej uwikłany w sieć gry, czytelnik nie może mu pomóc, ale podziela jego poczucie dezorientacji. Napięcie jest wyczuwalne i do końca nie daje uzyskać pewności, co jest prawdziwe, a co jest częścią gry. Złożoność fabuły może dognieść jak spadająca cegła, a niektórym czytelnikom może być trudno podążać krok w krok za zawiłymi wątkami i rozszyfrowywać liczne zagadki przeplatające się w narracji. Co więcej, enigmatyczna natura opowieści może sprawić, że niektórzy czytelnicy będą oczekiwać bardziej konkretnych odpowiedzi, choć niejednoznaczność jest częścią uroku powieści. Z jednej strony sam czułem się odrobinę skonfundowany, z drugiej – nie chciałem jej odłożyć bez dobrnięcia do ostatniej strony. Szczególny gdy nadciąga kolejna edycja niebezpiecznej gry, a bohaterowie znikają bez echa.