Beth Gibbons zapisała się na kartach historii muzyki, dzięki ponad trzydziestoletniej działalności w bristolskim, trip-hopowym zespole Portishead. 17 maja 2024 roku wydała swój drugi solowy krążek. Powiem to prosto z mostu. Lives Outgrown to mój kandydat w kategorii płyta roku.
Portishead słucham od dobry paru lat. Pamiętam, że pierwsze przesłuchanie Dummy, kultowego albumu z 1994 roku, w znaczący sposób wpłynęło na moje pojmowanie muzyki. W dużej mierze właśnie dzięki wokalowi Gibbons. Jej głos bez wątpienia należy do tych wyjątkowych, które zaskakują i w których zawsze jesteśmy w stanie znaleźć coś nowego. Najciekawsze jest to, że mimo upływających lat, nie utraciła one swojej naturalnej barwy i “tego czegoś”.
Wróćmy jednak do Lives Outgrown. Pod kątem muzycznym to krążek wręcz niesamowity. Nie wiem do końca, jak opisać klimat całości. Jest tutaj coś z orchestralnych kawałków Portishead z dużą domieszką orientu i pewnej psychodelii. Najlepsze w tym jest to, jak dobrze się tego słucha. Wszystko do siebie pasuje. Zanim napisałem recenzję Lives Outgrown, krążek Gibbons przesłuchałem uważnie czterokrotnie. Za każdym razem odnalazłem kolejne smaczki, których wcześniej nie udało mi się wychwycić. Aranżacje i kompozycje powalają na łopatki. Jeśli ktoś nie przepada za głosem Beth Gibbons, to powinien posłuchać tej płyty chociażby ze względu na piękną grę poszczególnych instrumentów. Ponadto płyta jest bardzo zwięzła (niby 45 minut, a mija bardzo szybko) i wszystkie utwory pasują do siebie estetycznie.
Dawno żaden album nie wywołał we mnie tylu emocji, co właśnie Lives Outgrown. Czuć, że wszystkie piosenki powstały prosto z serca artystki i towarzyszących jej muzyków. Tematyka płyty nie jest lekka. Wokalistka w jednym z wywiadów powiedziała, że krążek powstał po tym, jak straciła wiele bliskich osób w ciągu kilku ostatnich lat. Jest to więc wydawnictwo, które dotyka tematu przemijania. “Kiedy jesteś młody, nigdy nie znasz swojego końca, nie wiesz, jak się życie potoczy. Myślisz: przejdziemy przez to. Będzie lepiej. Niektóre zakończenia są trudne do przetrawienia” – przyznaje Gibbons. W sumie ten cytat najlepiej podsumowuje liryczny wydźwięk Lives Outgrown. Nie jest to łatwa tematyka, ale jakże ważna i, co istotne, uniwersalna. W końcu każdy zacznie myśleć nad swoją młodością i samą koncepcją końca.