O istnieniu formacji Future Islands dowiedziałem się pod koniec listopada ubiegłego roku. Wszystko za sprawą ogłoszenia ich koncertu (i to w roli headlinera) w trakcie nadchodzącej edycji OFF Festivalu w Katowicach. Bardzo zaciekawił mnie opis o tym amerykańskim zespole, w którym można było przeczytać, że słyną z „ujmujących melodii” czy „ciepłego, synthpopowego soundu”. Po takim przedstawieniu nie mogłem nie wgłębić się mocniej w ich twórczość. Zwłaszcza, że grupa Future Islands wypuściła właśnie w świat kolejny studyjny album – People Who Aren’t There Anymore.
Na czele zespołu, który powstał w 2006 roku, stoi charyzmatyczny (zobaczcie, w wolnej chwili, jak gość porusza się w trakcie występów, to wszystko stanie się wówczas dla Was jasne) wokalista Gerrit Welmers. Na szerokie wody Future Islands wypłynął za sprawą albumu Singles (2014) oraz występu u Davida Lettermana. Z kolei utwór Seasons (Waiting on You), który znalazł się na czwartym studyjnym krążku FI, został mocno doceniony przez dziennikarzy portalu „Pitchfork” oraz magazynu „NME”. W obu przypadkach kompozycję okrzyknięto najlepszym kawałkiem 2014 roku. Teraz natomiast na rynku ukazał się już siódmy album w dorobku Amerykańców, który – podobnie jak poprzednie – został wydany przez legendarną wytwórnię 4AD.
Niewątpliwie krążek People Who Aren’t There Anymore, którego przez ostatnie dni bardzo dużo słuchałem, wprowadza w dobry nastrój. I to za każdym razem, choć nie wszystkie utwory brzmią radośnie. Muzyka zespołu Future Islands sprawia, że ma się ochotę, raz za razem, nacisnąć na odtwarzaczu przycisk „repeat”. Jest tu naprawdę sporo świetnych melodii, które wpadają od razu w ucho, nie brakuje szczypty melancholii, a to wszystko zostało następnie podlane syntezatorowym sosem. Mimo tego, że grupa nie działała w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, to z takimi utworami spokojnie graliby wówczas w jednej lidze z Ultravox, OMD, Yazoo czy The Human League. I na pewno by poziomem nie odstawali. Żeby jednak nie było: zawartość People Who Aren’t There Anymore nie brzmi jak kalka. Inspiracje zostały wymieszane w wielkim kotle i na końcu danie smakuje, bo jest świeże, a nieodgrzewane po raz kolejny w mikrofalówce. Nie da się ich więc łatwo wrzucić w przepastną szufladkę z napisem „synthpop”. Muzycy oferują coś znacznie więcej.
Muzycy Future Islands potrafią idealnie podtrzymywać uwagę słuchacza. Przeplatają utwory szybsze, tymi zdecydowanie wolniejszymi. Przez co People Who Aren’t There Anymore naprawdę dobrze „usadawia się” w głowie. Największym magnesem jest zdecydowanie wokalista. Gerritowi Welmersowi blisko do świata soulu, dlatego też jego głos naprawdę oddziałuje na słuchacza. Zresztą, kiedy wyśpiewuje teksty, robi to całym sobą. To wartość dodana.
Muzycznie najbardziej na albumie podobają mi się rzeczy żywsze. Niech za przykład posłuży Say Goodbye oparty na funkowej pulsacji. Grupa Future Islands tym samym zaprasza słuchaczy do tańca. Mnie, aby to zrobić, przekonali natychmiast. Mówię tu oczywiście o refrenie, bo zwrotki są ciut spokojniejsze (plus za wysunięty bas w miksie). People Who Aren’t There Anymore świetnie rozpoczyna King of Sweden napędzany przez sekcję rytmiczną. Ależ to przyjemnie dudni! No i kapitalny motyw klawiszowy, który mocno się wybija „in plus”. Do gustu przypadły mi także: delikatnie podbity syntezatorami The Tower, w którym zespół zapewnił bardzo ciepły, synthpopowy klimat, Give Me the Ghost Back ze złowieszczym wokalem oraz Peach wprowadzający energię w drugą część albumu, w której dominuje, szeroko rozumiana, melancholia. Niespiesznie biegnie wyjątkowo emocjonalny The Fight. Właśnie to miałem na myśli, kiedy chwaliłem możliwości interpretacyjne Welmersa. Przecież jego głos wprost rozdziera głośniki. Podobnie jest w przypadku Deep in the Night z uduchowionym refrenem czy Iris. Dla formacji Future Islands liczy się nastrój. I jeśli czegoś takiego szukacie w muzyce, to People… sprawdzi się doskonale, a niniejszy album szybko nie opuści Waszego odtwarzacza.
Muszę przyznać, że z nieskrywaną przyjemnością odpalałem, z każdym kolejnym razem, krążek People Who Aren’t There Anymore. Panowie z Future Islands mają dar do kreowania bardzo intrygującej muzycznej rzeczywistości. Dlatego właśnie chce się do niej wracać. Nie mogę doczekać się więc ich koncertu na OFF Festivalu, żeby móc tego klimatu doświadczyć na żywo z najbliższej, jak tylko to możliwe, odległości.
P.S. Poniżej możecie zapoznać się z sześcioma utworami, które muzycy FI udostępnili przed premierą People Who Aren’t There Anymore. Od piątku, 26 stycznia, link będzie oczywiście odsyłał już do pełnowymiarowego albumu.