Jarzmo – „Antropocen”

Lista utworów:

1. Big Heat
2. Orawa
3. Oberek (live session feat. Michał Biel)
4. Court Dances (feat. Michalina Malisz)
5. Twin Peaks
6. Bat Trip
7. Piosenka o przemijaniu
8. Polka
9. Chochoł
10. Pług (feat. Anna Sitko)
11. Chmury / Tribute to Józef Zaraś

..Antropocen to debiutancki album krakowskiego duetu Jarzmo (Piotr Aleksander Nowak gra na nyckelharphie, czyli wiolinie klawiszowej, a Katarzyna Bobik jest perkusistką), który łączy w swojej twórczości elementy folku, etno i stoner rocka. I choć te trzy skojarzenia nasunęły mi się jako pierwsze, to palca pod siekierę bym nie podłożył, żeby wyłącznie w ten sposób osadzić zawartość całego krążka. Utwory wymykają się sztywnym ramom, lecz nie da się ukryć, że nadrzędne miejsce na Antropocenie zajmuje folk. Tytuł zaś odnosi się do obecnego okresu geologicznego, w którym działalność człowieka znacząco wpływa na klimat i środowisko.

Muzyka prezentowana przez Jarzmo charakteryzuje się mocnym, niepokojącym brzmieniem, które odzwierciedla mroczną tematykę nadprodukcji, przeludnienia i kryzysu klimatycznego. Używanie tradycyjnego instrumentu, jakim jest niewątpliwie nyckelharpha, nadaje albumowi unikalnego charakteru. Na Antropocenie starodawne inspiracje łączą się niekiedy z post-punkową rewolucyjną iskrą. Podsycanie tej iskry benzyną nabiera na sile z każdą kompozycją, dając poczucie o szybko kończącym się loncie, który w ostateczności doprowadzi do emocjonalnej eksplozji. Bez cienia wątpliwości: nie jest to muzyka dla każdego i w radiach jej z pewnością nie uświadczymy. Po pierwsze: teksty mogą być odebrane jako niewygodne pod kątem ideologicznym i sprzeczne z aktualną poprawną wizją świata. Po drugie: warstwa instrumentalna oparta mocno na folku nigdy nie była zbyt chodliwym towarem. Jestem jednak przekonany, że założyciele Jarzma nie oczekują chwały i społecznego zachwytu. Oczekują natomiast poruszenia szarych, zalepionych marazmem komórek, by scaliły się w jeden wielki proces myślowy, dający początek globalnym zmianom. Wszystko zawsze zaczyna się od idei i jednostki. 

Na omawianym albumie Jarzma jest sporo rdzawych, brudnych barw i dźwięków, które komplementarnie, w unikatowy sposób, pokazują, że z tradycją można, a w zasadzie należy, eksperymentować. Jaskrawy przester, pokrywający również linie wokalne uzmysławia, że opowiadane treści są szorstkie, ale z natury rzeczy takie właśnie bardziej trafiają w sedno. W dzisiejszych czasach potrzebujemy wyrazistych przekazów i niejednokrotnie, co udowadnia ten album, nie potrzebujemy słów, by poczuć wagę i intencje zaszyte w dźwiękach.

Na debiucie krakowskiego zespołu znajdziemy jedenaście stylistycznie progresywnych kompozycji, które tworzą sugestywny pejzaż. Każda z nich niesie w sobie wizję zagrożeń, z jakimi zmaga się nasza planeta i wywołuje refleksje nad działaniami człowieka w skalach mikro i makro. Przywoływanie reliktów przeszłości, takich jak nyckelharpa, pokazuje, że Bobik i Nowak są ambitnymi i inteligentnymi poszukiwaczami, którzy cechują się wysoką wrażliwością na historyczne bodźce. Wszak, gdzie indziej mamy szukać prawdziwości i szczerości, jeśli nie w tradycji? Antropocen, w mojej ocenie, nie powinien być traktowany wyłącznie w kategoriach fajny / niefajny lub – dobry / zły, bo to mocno spłyca jego faktyczne miejsce w eterze. Te piosenki, mimo niełatwej formy i ekspresji, są czymś więcej, czymś co kopie zaspany mózg i pobudza do aktywności, jednocześnie dając spore możliwości wyobraźni. Są trochę jak kostka Rubika –  im dłużej i częściej się ją układa, tym bardziej wszystkie elementy zaczynają do siebie idealnie pasować.