Leprous – „Melodies of Atonement”

Lista utworów:

1. Silently Walking Alone
2. Atonement
3. My Specter
4. I Hear The Sirens
5. Like A Sunken Ship
6. Limbo
7. Faceless
8. Starlight
9. Self-Satisfied Lullaby
10. Unfree My Soul

Lubię zespoły nieoczywiste. Takie, które bawią się przyjętą konwencją nieograniczoną praktycznie żadnymi ramami. Długo z tym właśnie kojarzyła mi się muzyka progresywna. Dlatego też formacja Leprous urzekła mnie od pierwszych dźwięków. Pod koniec sierpnia 2024 roku na rynku ukazał się ich ósmy studyjny album zatytułowany Melodies of Atonement.

Norweski zepsół, od początku swojej działalności, gra szerokopojetą muzykę metalową z dużą ilością progresywnych brzmień. Jednak, jak wyjaśnia Einar Solberg, współzałożyciel zespołu, “gatunek to tylko etykieta”. I ja się z tym stwierdzeniem w 100 procentach zgadzam. Poprzedni album formacji Leprous, Aphelion, kontynuował drogę obraną wcześniej, która do agresywnych brzmień zgrabnie wplatała elektronikę, a nawet trip hop czy ambient. Melodies of Atonement zdaje się być bardziej pozytywną płytą od poprzedniczki, choć tytuł (pokutne melodie) może temu przeczyć.

Ścieżki Leprous od pewnego czasu przecinają się z Polską bardzo wyraźnie, ponieważ zespół lubi nagrywać swoje teledyski właśnie w naszym kraju. Nie inaczej było przy okazji najnowszego albumu. Tym razem w wideoklipie do Silently Walking Alone występuje Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim, który mieści się na malowniczym Dolnym Śląsku. Całość wyszła doprawdy spektakularnie i znakomicie łączy się z muzyczną propozycją.

Melodies to płyta, która sprawdzi się szczególnie właśnie w nadchodzące jesienne wieczory. To co, jest największą jej zaletą to fakt, że właściwie ciężko ją zaklasyfikować w jakiekolwiek gatunkowe ramy. Mamy chociażby charakterystyczne oniryczne intro w My Spector, które jest przecięte mocarnymi gitarowymi riffami i przejmującymi wokalami. Z kolei wspominany Silently Walking Alone ma w sobie nutę metalcore’ową zbliżoną do Bring Me The Horizon.

Zaskakuje Flawless, który bardzo mocno jazzuje. To kompozycja, która znakomicie sprawdziłaby się podczas kameralnych występów w klubach lub knajpach, ale tak do drugiej minuty. Wówczas otrzymujemy ten Leprous, który doskonale znamy. Lubię wyłapywać takie smaczki i cieszy mnie, gdy zespół bawi się brzmieniem i przełamuje konwenanse. Podobnie trip hopowy Atonement zainspirowany w jakimś stopniu brytyjskim Archive, łamany ciężkim riffem z doskonale współgrającą elektroniką.

Jeśli miałbym szukać wad, to kuleje trochę produkcja całości. Jest ona zbyt… dopieszczona. Brzmienie jest momentami tak sterylne, że w kontraście z końcówką Like A Sunken Ship, która ociera się o black metal, traci ona cały swój urok. A nie zapominając o korzeniach Leprous pochodzi z kraju będącego kolebką właśnie tego gatunku muzycznego i cieszy to, że w ten sposób nawiązuje do swojej kultury.

Melodies of Atonement jest solidną propozycją, która pokazuje kolejny etap rozwoju norweskiego Leprous. I choć dużym minusem jest wspomniana produkcja, to nadal jest to płyta, do której wracam z przyjemnością. W te wakacje miałem okazję zwiedzić też Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim. I te miejsca wydawały się znajome. Miałem wrażenie, że gdzieś je widziałem, a potem przypomniałem sobie teledysk i wszystko stało się jasne.