We wrześniu tego roku In Utero, trzeci i zarazem ostatni studyjny album Nirvany, skończył trzydzieści lat. Okrągła rocznica to zawsze dobra okazja, aby na rynku pojawiło się jakieś wznowienie. Choć było już takie z okazji 20-lecia, to postanowiono, że w 2023 też coś dla fanów się pojawi. I warto się temu przyjrzeć z bliska, gdyż tym razem nacisk został położony na materiał koncertowy.
Pod koniec października reedycja In Utero ukazała się w kilku formatach. Najbardziej wypasiona wersja składa się z 5 płyt i zawiera łącznie ponad 50 wcześniej niepublikowanych utworów. My zajmiemy się omówieniem skromniejszego wydania – 2CD. Podstawowy dysk to oryginalne In Utero (materiał został na nowo zremasterowany z oryginalnych taśm analogowych przez Boba Westona). Czyli album, który miał być w założeniu zdecydowanie o wiele mniej komercyjny od legendarnego Nevermind. Kurt Cobain nie zamierzał w żadnym stopniu przypodobywać się na siłę mainstreamowym mediom. I to mu się udało, choć nie zabrakło tu kompozycji, które są po prostu chwytliwe (Heart-Shaped Box, Dumb, Pennyroyal Tea czy All Apologies). Przebojowości ciężko odmówić też Rape Me, choć tytuł ten zdecydowanie jest iście „antymedialny”. Nirvana na In Utero przygotowała również rzeczy bardziej alternatywne (Serve the Servants, Scentless Apprentice, Radio Friendly Unit Shifter) lub kompletnie szalone (wybełkotany Tourette’s). To jednak nie sprawiło, że następca Nevermind okazał się klapą komercyjną. Może In Utero nie sprzedawał się aż tak genialnie, jak krążek, na którym znalazł się Smells Like Teen Spirit, ale na całym świecie rozeszło się ponad 15 milionów egzemplarzy. Tyle tytułem przypomnienia, przejdźmy do zawartości drugiej płyty.
Znajdziemy tu łącznie czternaście utworów – In Utero w całości plus dwa kowery (Jesus Doesn’t Want Me For a Sunbeam The Vaselines oraz The Man Who Sold The World Davida Bowiego, oba znane z koncertu z serii MTV Unplugged). To zbiór najlepszych wykonań z okresu 1993-1994 z różnych miast (Rzym, Seattle, Los Angeles, Springfield, Nowy Jork), które wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Więc niewątpliwie jest to rarytas dla wszystkich fanów Nirvany. Pochodzący z Seattle producent i inżynier Jack Endino, który pracował przy debiutanckim albumie grupy Bleach, odtworzył koncertowe utwory z taśm stereofonicznych. Dzięki temu brzmi to wszystko naprawdę bardzo dobrze. A sami muzycy – Kurt Cobain, Krist Novoselic i Dave Grohl – są w doskonałej formie. Materiał z In Utero (ustawiony na trackliście zgodnie z oryginalną kolejnością) zagrany jest w sposób drapieżny i przekonujący, a „cudzesy” tylko przypominają, że koncert zespołu zrealizowany na potrzeby kultowego cyklu telewizji MTV był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, w historii całej tej serii „bezprądowej”. Choć The Man Who Sold The World odpowiednio „dociążono”, żeby nie było. Nie zmienia to faktu, że warto zaopatrzyć się w to wznowienie, aby otrzymać chociażby namiastkę tego, jak Nirvana rewelacyjnie prezentowała się tuż przed wielką tragedią, jakim było samobójstwo Cobaina.