Ørganek – „MTV Unplugged”

Lista utworów:

CD1
1. Ki Czort
2. Kate Moss
3. Ultimo
4. Pogo / Na razie stoję, Na razie patrzę
5. Wiosna
6. Fotograf Brok
7. Idziemy w miasto
8. Lili i Pałąk
9. Głupi ja

CD2
1. O, Matko!
2. Psychopomp
3. Walcz
4. Wataha
5. Italiano / Nie lubię
6. Jutro możemy być szczęśliwi
7. Samoloty
8. Niemiłość
9. La Canzone del Ciuccio
10. Mississippi w ogniu

W listopadzie 2006 roku w Polsce zadebiutowała rodzima odsłona kultowego cyklu, który wypromowała telewizja MTV. Koncerty akustyczne, tzw. „bez prądu” (z ang. unplugged), cieszyły się ogromną popularnością w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Później słynna seria trochę podupadła, na szczęście przetrwała i ma się dobrze. Zwłaszcza w naszym kraju. W ostatnich latach koncertów sygnowanych nazwą MTV Unplugged jest naprawdę całkiem sporo, a polskim przedstawicielom wspomnianego kanału udaje się namawiać do udziału kolejnych wykonawców. Najnowszym przykładem jest formacja Ørganek. Zapis ich koncertu pojawił się właśnie na półkach sklepowych. Czy warto po to wydawnictwo sięgnąć? Warto, a nawet trzeba to zrobić, bo to najlepszy nadwiślański „anplakt” od dawna.

Wszystko się tu zgadza. Zacznijmy od tego, że Tomasz Organek i spółka, w przeciwieństwie do większości wykonawców, zaprezentowali bardzo ciekawe i nieoczywiste podejścia do swoich utworów. Nie są to zwyczajne akustyczne aranżacje, które zbytnio nie różnią się od oryginałów. Tak właśnie powinno to wyglądać. Zespół przemycił sporo jazzu czy klimatu charakterystycznego dla muzyki literackiej. Nie da się ukryć, że te gatunki świetnie się łączą z oprawą wizualną koncertu, który został zarejestrowany w warszawskim Teatrze Sabat Małgorzaty Potockiej. Można się poczuć, jak w międzywojennym lokalu. Na scenie prezentują się natomiast muzycy w eleganckich strojach. Naprawdę wyglądają, jak band z tamtych czasów. Jestem pod wrażeniem dbałości o szczegóły.

Rejestracja występu w ramach MTV Unplugged zbiegła się z jubileuszem formacji Ørganek. Stuknęło im już dziesięć lat. Na koncie mają cztery albumy, więc było z czego wybierać, jeśli chodzi o repertuar. Zespół postanowił iść na całość. Na dwóch płytach znajdziemy łącznie 19 utworów (a tak naprawdę to 21, bo mamy do czynienia z dwoma tzw. „mash-upami”). Całość trwa prawie dwie godziny. Jest się czym delektować.

Zacznijmy od składu. Tomaszowi Organkowi, Adamowi Staszewskiemu, Tomaszowi Lewandowskiemu i Robertowi Markiewiczowi na scenie towarzyszy sekcja dęta (muzycy grają praktycznie w każdym z utworów na MTV Unplugged). Mamy więc m.in. trąbkę, saksofony, puzony czy klarnet. Płynnie przejdźmy teraz do samej zawartości muzycznej. Muzycy postanowili nie faworyzować zbytnio żadnego z dotychczasowych albumów. I bardzo dobrze. Rozdzielili miejsca w setliście dość sprawiedliwie. Nie będę omawiał każdego utworu z osobna, bo jest ich sporo. Skupię się tylko na najjaśniejszych punktach.

Na pierwszym miejscu, bez podziału na jakiekolwiek kategorie, stawiam Wiosnę. W oryginale rzecz do poskakania, w tej wersji bardziej do zadumy (zwłaszcza w pierwszej części, później całość zyskała nieco żwawszego vibe’u z kapitalną solówką na saksofonie). Udało się wyciągnąć na wierzch zupełnie inne emocje. Zaskakuje połączenie Pogo z Na razie stoję, Na razie patrzę, w którym należy się delektować grą sekcji dętej, która przejmuje tu dowodzenie. Oczywiście, nie zabrakło także korzennego bluesa. Ten pojawia się chociażby w O, Matko! czy Psychopompie. Panowie lubią ponadto oddać się improwizacji. Zestaw Italiano Nie lubię trwa – uwaga! – ponad 13 minut.

Numery z powstańczej płyty Ocali nas miłość brzmią jeszcze… donioślej (zwłaszcza Lili i Pałąk). W Walcz nie zapomniano o uwypukleniu pierwiastka tanecznego. Publiczność nie mogła w tym momencie usiedzieć na swoich miejscach. Widać to doskonale na opublikowanym teledysku w serwisie YouTube. Wcale mnie to nie dziwi. Dorzucono jeszcze Watahę, hymn Męskiego Grania z 2016 roku. I chyba to tak naprawdę jedyny utwór, który w wersji akustycznej niezbyt mnie przekonuje. Widocznie moje skojarzenia są na tyle silne, że nie potrafię sobie go wyobrazić w innej odsłonie niż tej mocno rockowej i stadionowej. Na koniec w secie pojawiało się Mississippi w ogniu z cytatem z Hey Jude Beatlesów. Wielki finał wielkiego koncertu. I nie zmieni tego nawet fakt, że Tomasz Organek w pewnym momencie… zapomniał tekstu. Ponadto udało się miejscami wpleść znane cytaty filmowe – z Jamesa Bonda (Ki Czort) czy Różowej pantery (Kate Moss), co ubarwia całość.

Nie mogło zabraknąć także gości. To zresztą tradycja serii sygnowanej przez telewizję MTV. Ci też są raczej nieoczywiści. Skrzypek Adam Bałdych pojawia się w Psychopompie i prezentuje w pełnej krasie swoje umiejętności. Z kolei w Jutro możemy być szczęśliwi, z repertuaru Raz Dwa Trzy, ekipę dowodzoną przez Tomasza Organka wspiera lider tej formacji, Adam Nowak. A sam numer charakteryzuje się ciepłym, latynoskim klimatem.

Wspomniałem już o tym w tekście na naszej stronie o polskiej odsłonie cyklu MTV Unplugged. Na taki koncert właśnie czekałem. To najlepsze wydawnictwo z tej serii od czasu legendarnego występu Heya. Tomasz Organek wraz ze swoją ekipą wykonali kawał dobrej roboty. Szczerze mówiąc, ręce same składają się do oklasków. Czapki z głów panowie. Nic więcej dodawać nie muszę, gdyż ocena końcowa mówi sama za siebie.