Mimo, że Tales from the Wasteland to debiutancki album zespołu Sonic Wasteland, to jego muzycy nie są nowicjuszami w branży muzycznej. Dotychczas byli zaangażowani w takie projekty, jak Elvis Deluxe, Czarzły, Soulburners czy The Heavy Clouds. Tym razem, jak sami napisali, “znajomi ze sceny spotykają się w nowej sytuacji”. Tą nową sytuacją jest właśnie Sonic Wasteland, którego muzyka określana jest jako psychodeliczny rock and roll z wpływami wielu innych gatunków muzycznych. Członkowie grupy z kolei przyznają otwarcie, że grają dark urban folk. I to też jest trafne określenie.
Utwory Sonic Wasteland opierają się na tematyce upadku cywilizacji oraz mrocznych zakątków ludzkiej duszy. Ja w ich muzyce przede wszystkim słyszę więc echa Joy Division, kultowego post-rockowego zespołu, który przecierał szlaki dekady temu. Słuchając Tales from the Wasteland dochodzę do wniosku, że tutaj wszystko ze sobą współgra. Zarówno pod kątem muzycznym, jak i tekstowym.
Spójrzmy na otwierający Cosmic Wasteland. Utwór zaczyna się od perkusyjnego łomotu, który jest przecinany elektroniką oraz gitarą z nałożonym efektem echo. Niski głos Kuby Panowa naprawdę wywołuje ciarki na plecach. I choć refren jest bardziej energetyczny i punkowy, to zwrotki sprawiają, że słuchacz wpada w trans, z którego nie wyjdzie przez następne pół godziny.
Tales from the Wasteland nie pędzi do przodu na złamanie karku i to też jest kolejną zaletą tego wydawnictwa. Utwory są utrzymane w średnich tempach. Dzięki temu, z każdym kolejnym odsłuchem można wyłapywać coraz więcej smaczków charakterystycznych dla cold wave’u, muzyki gotyckiej czy post-punku. Zaledwie dwie kompozycje – Electric Pain oraz zamykający Long Gone Cats – trwają dłużej niż dwie minuty. Pierwsza z wymienionych jest okraszona solidnym basem i folkowo-etnicznym refrenem, to zdecydowanie jeden z najjaśniejszych punktów całego albumu. Z kolei Long Gone Cats to bardzo rockowa propozycja z solidnym i ciężkim bridge’m.
Singlowy Speepless Night to, jak mówią sami muzycy, utwór o nadwrażliwym, przebodźcowanym i cierpiącym na bezsenność wraku człowieka, który jest zmęczonym życiem w wielkim oraz toksycznym mieście, a także o jego pragnieniu ucieczki i odnalezienia ukojenia na łonie matki natury. I dokładnie takie mam odczucia zagłębiając się w ten utwór. Chyba każdy z nas szuka swojego bezpiecznego azylu, gdzie może zaszyć się z dala od wszechobecnego zgiełku!