SPRINTS – „Letter to Self”

Lista utworów:

1. Ticking
2. Heavy
3. Cathedral
4. Shaking Their Hands
5. Adore Adore Adore
6. Shadow of a Doubt
7. Can’t Get Enough of It
8. Literary Mind
9. A Wreck (A Mess)
10. Up and Comer
11. Letter to Self

Od ładnych paru(nastu) lat w głównym nurcie muzyki popularnej nie ma większego miejsca na muzykę rockową. Od czasu do czasu premierę ma jednak płyta, która przywraca – nawet jeśli tylko na chwilę – wiarę w ten obumarły gatunek. Ależ dobrze zacząć nowy rok właśnie od takiego momentu! SPRINTS co prawda nie mają zbyt wielkiej szansy na bycie nowymi zbawcami rocka, ale przecież nie o to tu chodzi. Najważniejsza jest szczerość, moc przekazu i dobra zabawa, a te na Letter to Self są znakomicie reprezentowane.

Debiutancka płyta czeteroosobowej formacji z Dublina uosabia wszystko to, czego oczekiwałbym od porządnego, współczesnego albumu osadzonego na tak bardzo charakterystycznym styku post-punku i garage rocka. Mamy tu więc mnóstwo energii, brudu, bezpośredniości przy jednoczesnym zachowaniu fantastycznej artystycznej formy, niekonwencjonalnych wyborów i braku monotonii. Zdawać by się mogło, że nic więcej w tym zakresie nie można powiedzieć, bo przecież mieliśmy już The Stooges, PJ Harvey, Fugazi, Pixies czy The Strokes. Piękno debiutu SPRINTS polega jednak na udowodnieniu, że genialne fundamenty nie zamykają drogi na nowe inkarnacje – mogą one natomiast stanowić podstawę do współczesnych rozważań, adaptowanych zgodnie z panującymi współcześnie trendami, lokalną specyfiką zespołu, czy osobistymi perspektywami muzyków.

Pewnie, SPRINTS nie są ani innowacyjni, ani przełomowi, a powtarzające się struktury na ich debiucie mogą się z czasem dla nas wyczerpać. To, co jednak urzekło mnie na Letter to Self tak bardzo, to wspaniała umiejętność odnalezienia się w konwencji bez jednoczesnego ślepego odgrywania przeszłości, którą kochamy, ale wolelibyśmy bezmyślnie nie kopiować. Po nieco bardziej wnikliwym przesłuchaniu albumu, bardzo pozytywnym zaskoczeniem okazały się też teksty, które potwierdzają wcześniej wspomniane spostrzeżenie o adaptacji konwencji do współczesnych realiów. Na Letter to Self znajdziemy więc między innymi temat seksizmu w przemyśle muzycznym (Adore Adore Adore), trudnej relacji z religią (Cathedral), presji społecznej (Letter to Self) czy ADHD (A Wreck (A Mess)).

Wokalistka Karla Chubb wspomniała, że tworząc album chciała skupić się na wstydzie, bólu i poczuciu winy, które akumulowała przez całe swoje dotychczasowe życie. Tematy te same w sobie nie są oczywiście niczym nowym, ale uderzająco bezpośrednia i poetycka forma, przy jednoczesnym potencjale na wielość interpretacji i niezwykle silnym ładunku emocjonalnym, jest czymś, co ogromnie imponuje. Wspaniałym uosobieniem tej perspektywy jest utwór Shadow of a Doubt, poruszający problem zdrowia psychicznego i traumy, który ma funkcję iście katartyczną, jak cała płyta.

Mimo trudnej tematyki, debiutancki krążek SPRINTS pozostawia jednak poczucie, że możemy spoglądać w przyszłość z optymizmem. Letter to Self jest jak terapia, podczas której aby zrozumieć swoje problemy najpierw musimy je głośno wypowiedzieć i przejść często brutalną konfrontację z sobą samym. Po wszystkim jesteśmy odmienieni, oddychamy głęboko i idziemy do przodu. Nasze problemy nie minęły, ale możemy teraz przekształcić je w naszą siłę i motywację do działania na rzecz lepszego „ja”. SPRINTS są w tym zakresie godną zaufania pomocną dłonią ubraną w punkowo-garage’ową, emancypacyjną emocjonalnie estetykę, co wcale nie jest tak częstym zjawiskiem we współczesnym przemyśle muzycznym.