W 1970 roku dobiegła końca działalność zespołu The Beatles. Muzycy pożegnali się ze słuchaczami albumem Let it Be. Trzy lata później na rynku pojawiły się dwie składanki – Red Album podsumowujący okres 1962-1966 oraz Blue Album, na którym znalazły się utwory z lat 1967-1970. Pół wieku później oba zestawy ponownie wydano. Warto po nie sięgnąć, gdyż zacznie je rozszerzono. Albumy zostały uzupełnione o utwory, których na oryginalnych wydaniach próżno było szukać. I tak oto Czerwony ma o 12 kompozycji więcej, a na Niebieskim przybyło 9 numerów. Warto też nadmienić, że wszystkie piosenki mają współczesne miksy. No i jest jeszcze dodatkowy magnes, który sprawił że o zespole zrobiło się ostatnio głośno w mediach i to nie tylko tych muzycznych.
Chodzi oczywiście o utwór Now and Then, który jest prawdopodobnie ostatnią premierową rzeczą sygnowaną nazwą najsłynniejszego zespołu z Liverpoolu. Piosenka powstała, dzięki taśmie demo Johna Lennona. Rzecz pochodzi ze zbioru jego domowych nagrań i została stworzona w 1977 roku. Yoko Ono, wdowa po muzyku, przekazała kasetę ze szkicami jego utworów pozostałym członkom The Beatles w połowie lat dziewięćdziesiątych. Grupa pracowała wówczas nad ukończeniem Now and Then, aby dorzucić go jako bonus do jednej z części kompilacji Anthology. To się jednak nie udało i pomysł porzucono, ponieważ jakość oryginalnego nagrania była zbyt słaba.
Do prac powrócono w 2023. Dzięki zastosowaniu algorytmów sztucznej inteligencji Paul McCartney i Ringo Starr, przy wsparciu Gilesa Martina, syna George’a (legendarnego producenta The Beatles), ukończyli ten utwór i dołożyli do zawartości krążka 1967-1970. Wykorzystano w nim taśmę z nagraniem Johna Lennona oraz partie gitary George’a Harrisona, które zarejestrował w latach dziewięćdziesiątych. Ponadto dodano chórki, a w proces zaangażowano także orkiestrę smyczkową. Gramy tu wszyscy, więc jest to autentyczne nagranie The Beatles – przyznał McCartney. A jaki to jest utwór? Na pewno niedzisiejszy i do bólu „beatlesowski”. Wielu kręci na niego nosem, ale ja się cieszę, że ujrzał on światło dzienne, bo właśnie tak sobie go wyobrażałem od momentu, kiedy w sieci pojawiła się informacja, że coś premierowego od Czwórki z Liverpoolu się wkrótce pojawi.
Czerwony i Niebieski Album ukazały się 10 listopada na rynku i, jeśli chodzi o wydanie CD, składają się łącznie z czterech kompaktów. Tak jak już wspomniałem, wyciągnięto wnioski i udało się poprawić błędy oryginalnych wydań. Ciężko tak naprawdę przyczepić się do doboru piosenek. Umieszczono łącznie 75 kompozycji (wszystko jest zgodne z porządkiem chronologicznym, gdyby ktoś pytał). Zaczynamy od Love Me Do z 1962 roku, a kończymy na wspomnianym Now and Then z 2023. Znajdziemy tu utwory zarówno ze studyjnych albumów, jak i te, które ukazały się wyłącznie w formie singlowej i na regularnych płytach nie mamy szans ich znaleźć.
W poprzednim akapicie napisałem, że tak obszerny zestaw praktycznie wyczerpuje temat, choć sam się złapałem na tym, że jednak nie jest w stu procentach idealnie. Czy tylko mnie brakuje Helter Skelter z Białego Albumu, który jest uznawany za „proto-heavy metalową” kompozycję? Gdybym to ja układał zawartość obu składanek na pewno dorzuciłbym też przepiękne Because (reprezentant Abbey Road) czy Happiness Is a Warm Gun (ponownie wracamy do albumu z 1968 roku). Jest to może czepianie się trochę na siłę. To także dowód, że dorobek Beatlesów jest na tyle obszerny, że spokojnie można byłoby dorzucić jeszcze jeden kompakt i problemu z jego wypełnieniem z pewnością by nie było.