Tim Orders – „O wszystkim co ważne”

Lista utworów:

1. Rak
2. Deszcz
3. Się Przemykam
4. Jesień
5. O Wszystkim Co Ważne
6. Wstyd
7. Najwięcej
8. H

bonusowe utwory na CD:

9. Te Dni
10. Echo

..są albumy, które już po jednym odsłuchu zostają w człowieku na długo i silnie rezonują szeroką gamą emocji. Nie dają od siebie uciec i jak narkotyk nieustannie nawołują, co świadczyć może jedynie o ich sile i umiejętności docierania do najbardziej skrywanych zakamarków duszy i umysłu. W moim rozumieniu muzyki – to właśnie jest jej esencją. Takich płyt mógłbym wymienić naście lub dziesiąt, ale w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiła się jedna szczególnie ważna: Zenith Acoustic Macieja Mellera. Co roku znajduje miejsce w moim odtwarzaczu, gdy jesień bezpardonowo wchodzi z butami i gdy z otoczenia skaczących płomieni w kominku nie chce się wychylić głowy za mury domu, w jej dźwiękach znajduję spokój. 2024 rok natomiast przyniesie 17 lutego kolejny album, który – już wiem i czuję na tę chwilę – uplasuje się bardzo wysoko w katalogu każdej osoby wrażliwej i melancholijnej. Przybliżę Wam drugie wydawnictwo zespołu Tim Orders pod tytułem O wszystkim co ważne.

Nie bez kozery kilka zdań wcześniej przywołałem postać Mellera, który na swoim akustycznym albumie pokazał nie tylko swoją wrażliwość, ale i głębię duszy Krzyśka Borka, obejmującego rolę prawdziwego ekspresjonisty przy mikrofonie. On to właśnie jest wokalistą i gitarzystą akustycznym wspomnianego wyżej składu Tim Orders, tworzonego wraz z Maciejem Terleckim (perkusja, sample, syntezator), Dawidem Kotem (gitary elektryczne, mandolina, cymbałki), Wojtkiem Kościelnym (gitary elektryczne), a także Wojciechem Gnusem (gitara basowa). W prawie niezmienionym składzie względem debiutu Songs for Nobody (Gnus zastąpił Tomasza Kota) ponownie pojawili się w studiu nagraniowym, by skomponować i zarejestrować nowy materiał. I jestem rad, że plan się zmaterializował, bo dawno nie słyszałem w naszym ojczystym języku tak smutnego, dojrzałego i jednocześnie szczerego i nastrojowego materiału, który telepie moją wrażliwością i wykręca ją jak gąbkę. Żeby serce za szybko nie zwalniało tempa, Borek postanowił zaprosić gości z Zenithowej rodziny: Maćka Mellera, Pawła Hulisza, Jacka Mazurkiewicza i Zbyszka Florka, dzięki którym kompozycje nabrały jeszcze pełniejszych form.

O wszystkim co ważne to dziesięć wyważonych, przemyślanych i retrospektywnych utworów, które swoją tematyką utwierdzają w przekonaniu, że w pewnym okresie życia warto się na moment zatrzymać i zrobić rachunek sumienia. Muszę tu wspomnieć o głównej aorcie pompującej wszystkie emocje, a są nią teksty napisane w języku polskim. Gdy zapytałem kiedyś Borka, dlaczego nie pisze w ojczystym języku, odpowiedział zaskakująco, że wszystko na początku powstaje w ten sposób, ale później większość jest tłumaczona na angielski. Cieszę się, że w przypadku drugiego wydawnictwa Tim Orders nie było przekładu, bo dzięki temu całość nabiera większej wiarygodności. Nie znajdziemy tutaj egzaltacji ani obrazów pełnego szczęścia – wręcz przeciwnie, maluje się przed oczami obraz osoby zalęknionej, pełnej wątpliwości, goryczy i rozczarowania, które narastały latami, nie znajdując ujścia. Tworząc warstwę liryczną do każdej kompozycji, Borek odbył długą samotną drogę w głąb siebie i refleksje wynikające z tej wędrówki, choć autobiograficzne, znajdą swoich adresatów w wielu z nas. Najbardziej osobisty tekst pojawia się w utworze pod tytułem H i dotyczy odejścia przyjaciela wokalisty, który przegrał walkę ze swoimi demonami, co niewątpliwie zostawiło otwartą ranę, bez szansy na permanentne zabliźnienie – bo jak ostatecznie pogodzić się ze stratą, gdy odchodzą bliscy. Sztuką jest opisać w niebanalny sposób niełatwe do przełknięcia uczucia, zostawiając przy tym zawieszone w eterze myśli i przestrzeń na wolną interpretację. Wokaliście Tim Orders udało się to bezbłędnie. A przy utworze Te dni można wylać morze łez i nie trzeba być przy tym nadwrażliwym, wystarczy czuć. Piękne.

Muzycznie drugie wydawnictwo formacji Tim Orders jest pełnobarwnym krajobrazem, którego otoczenie z każdym numerem zmienia się jak kolory w kalejdoskopie. Zmiany te są jednak w pełni przemyślane i kontrolowane. Odbiorca dźwięków, przemierzając przez tracklistę, nie będzie ziewał i podpierał brody dłonią, ponieważ każda z kompozycji wprowadza element zaskoczenia w postaci nieoczywistych zmian tempa, zmiany stylistyki albo – tak jak w przypadku piosenki O wszystkim co ważne – damskiego wokalu Ewy Lewandowskiej (tworzącej z Maciejem Terleckim projekt Tuul), zgrywającego się idealnie z męskim wiodącym głosem. 

Wyraźnie słyszalnym fundamentem i spoiwem albumu jest gitara akustyczna Borka, wokół której rozpościera się gama różnych instrumentów takich jak cymbałki, mandolina, fortepian, kontrabas czy skrzydłówka. Perkusja Terleckiego i bas Gnusa stanowią o sile sekcji rytmicznej tego albumu, a gitary elektryczne Kościelnego i Kota dodają kolorytu zwłaszcza w zakresie solówek. W kompozycjach Rak i O wszystkim co ważne główny reflektor rzuca światło na pochód basowy i gościnny występ Mellera, który z charakterystycznym dla siebie kunsztem dograł dwie solówki. Nie ma szans przejść obok tych numerów obojętnie. Natomiast są też utwory, które wyłożyły mnie na łopatki już po pierwszym odsłuchu. Jesień, H i z bonusowych Te dni. Pierwszy z nich – cholernie nostalgiczny i rozdzierający, z ogromną chmurą burzową wiszącą nad głową, zapowiada nadejście depresyjnych jesiennych dni wzmocnionych pragnieniem i potrzebą obecności bliskiej osoby. Zagrany na gitarze akustycznej potęguje subtelność. Drugi z wyżej wymienionych – rozpoczynający się zwiewną i delikatną grą Florka na fortepianie, zwiastuje poruszającą do trzewi historię. W drugiej części trąbka i flugelhorn Hulisza, a także kontrabas Mazurkiewicza prowadzą stopniowo do wodospadu dźwięków emitującego emocje i wrażenia z ogromną siłą. Mimo że opowieść jest przygnębiająca, to szczególnie ostatnie dwie minuty wydają się być wulkanem radości, obrazującym tezę, że należy cieszyć się z przeżytych chwil, bo życie jest jak zimowy śnieg, który ostatecznie przeminie. Utwór Te dni, w swojej szczerości i akceptacji faktu że każda międzyludzka relacja, nawet najbardziej wiążąca, może mieć swój kres, jest dla mnie dowodem dojrzałości Borka. Kłaniam się w pas, bo tylko nieliczni potrafią tak pięknie pisać o tęsknocie.

Mimo że 2024 rok zaczął się ledwie dwa miesiące temu i jeszcze wiele świetnych albumów przed nami, to już teraz wiem, że O wszystkim co ważne dołączy w moim prywatnym katalogu do najbardziej szczerych i nostalgicznych albumów, jakich miałem przyjemność po wielokroć słuchać. Fakt, że Borek i Tim Orders zrealizowało ten materiał, jednocześnie odkładając w stan wiecznej hibernacji Origin Of Escape, jest dla mnie dowodem, że muzyczna wrażliwość nie ma granic, a jedynym aspektem mogącym ją ograniczać jesteśmy my sami. Cieszę się niezwykle, że drugi album w dyskografii zespołu przybrał zupełnie inną (debiut był bardziej ambientowy, przestrzenny), dojrzalszą formę i udowodnił, że nie trzeba nawalać, drzeć się i szarpać strun, by wydobyć prawdziwe, głęboko skrywane uczucia. Dla tych zastanawiających się nad zakupem fizycznego nośnika: absolutnie warto, bo lista piosenek rozszerzona została o dwa dodatkowe numery: Te dni i Echo. Poza tym prawdziwe i szczere uczucia nie mają ceny, a tutaj ich cała masa. Nie mogę się doczekać koncertu, który odbędzie się 17 lutego w Teatrze Miejskim w Inowrocławiu. Obym tylko nie zalał się…łzami.