Słuchając ostatnich dokonań Tygers of Pan Tang nie sposób nie zwrócić uwagi na ewolucję tej formacji. Zaczynali 45 lat temu jako jeden z wiodących zespołów z nurtu New Wave of British Heavy Metal (NWOBHM). Pozostali nim do dziś, ale ich brzmienie powinno stanowić wzorzec dla młodych i obiecujących zespołów, ponieważ zdecydowanie poszło z duchem czasu. Dzięki temu trzynasty album studyjny – zatytułowany „Bloodlines” – brzmi świeżo i energetycznie.
Na „Bloodlines” słychać wyraźną inspirację tuzami metalowego grania takimi, jak Judas Priest czy Iron Maiden. Pobrzmiewają także echa Deep Purple. Mniej wprawne ucho słuchacza momentami mogłoby mieć kłopot z rozróżnieniem obecnych rejestrów wokalnych Iana Gilliana, a Jacopo Meille, frontmana Tygers of Pan Tang. Muzycy przygotowali dziesięć premierowych kompozycji zamkniętych w nieco ponad 44 minuty grania.
Otwierający Edge of the World to konkretny cios. Syntezatorowe intro buduje napięcie wraz z nieco orientalną gitarową partią i harmoniami spod znaku Żelaznej Dziewicy. Nie brakuje także „płynącego” riffu w stylu Judasów i prostej, ale ciężkiej perkusji. No i oczywiście wpadający w ucho refren. Hitów, w dobrym tego słowa znaczeniu, na „Bloodlines”, nie brakuje (wymienię jeszcze A New Heartbeat czy Fire on the Horizon).
Skoro już wspomniałem o Fire on the Horizon, drugim singlu promującym krążek, to słuchając tego utworu przypomniała mi się polska kapela Exlibris, której frontmanem swego czasu był Krzysiek Sokołowski (obecnie za mikrofonem w Nocnym Kochanku). Jest to dla mnie najbardziej wyrazisty moment „Bloodlines”. Ponownie otrzymujemy pędzący na złamanie karku riff i podążającą za nim perkusją. Zespół zadbał także o doskonałe solówki. Świetnie słucha się tego w samochodzie. Ostrzegam jednak, że noga staje się wówczas wyjątkowo „ciężka”.
Light of Hope zaczyna się niemal cytatem z płyty „Killing Machine” Judas Priest, po to by za chwilę staccato gitary w zwrotkach przywodziło na myśl inspirację AC/DC – i jest to dopasowane bardzo ze smakiem. Tygers of the Pan Tang bez wątpienia czerpią wzorce od najlepszych i to pomimo, że sami są w czołówce klasycznego metalowego grania.
Muzycy na „Bloodlines” nie zapomnieli o chwili wytchnienia. Na początku Taste of Love to typowa heavymetalowa ballada – z delikatnymi i wyważonymi zwrotkami i przebojowym refrenem. Fortepianowa partia tworzy klimatyczne tło do doskonałej gitarowej solówki we wstępie, która później pełni rolę wiodącą i jest znakomicie uzupełnianą przez gitarę akustyczną. Także zamykający całość Making all the Rules to doskonała coda solidnego heavy metalowego grania, która narasta od samego początku aż do wielkiego finału. Świetne zwieńczenie bardzo dobrego albumu.